LIPSK - miłość od pierwszego wejrzenia !

 


O Lipsku wcześniej ani za dużo nie słyszałam, ani nie kojarzył mi się z żadnymi rewelacjami. Pewnego dnia, będąc w pracy, spędziłam tam kawałek wolnej niedzieli i od tego czasu moja ciekawość została rozpalona. Przespacerowałam się po dzielnicy Alt West i już wiedziałam, że pewnego razu wrócę tam na dłużej...

Wróciłam, zagłębiłam się w miasto... Lipsk jest piękny i absolutnie niedoceniany! 

Nie będę zaczynała od opisywania Rynku i Starego Miasta. Choć stare zabudowania robią wrażenie. Lipsk jest miastem, które odnotowało najmniejsze zniszczenia wojenne spośród wszystkich niemieckich metropolii. 

Największe wrażenie zrobiła na mnie zachodnia część miasta, dzielnica Alt West, Lindenau - które było kiedyś oddzielnym miastem, ulica Karl-Hein-Strasse. Jest to przestrzeń zdominowana przez artystów, sztukę alternatywną, graficiarzy. Ulica jest pełna ludzi, przede wszystkim młodych ludzi, prezentujących swój stylu bycia, ubioru, wyglądu. Nieczynne hale pofabryczne przerobiono na studia artystyczne, galerie, wystawy, a także pijalnie i bary. Nie ma nowoczesnych elewacji, są stare mury, jest dużo murali, jest kolorowo i radośnie. Jest to absolutnie fantastycznie zagospodarowana przestrzeń poprzemysłowa. Siedząc w ogródku piwnym widzisz zwisające z muru rury od starych systemów klimatyzacyjnych hal produkcyjnych. Dzielnica poprzecinana jest licznymi kanałami, nad którymi można przysiąść, by odpocząć, lub które można opływać kajakiem lub łódeczką. Z perspektywy kajaku wszystko wygląda bardzo oryginalnie. Pływa się dosłownie wśród ścian fabryk, które wyrastają z wody. Mnóstwo malowniczych mosteczków, knajpek nad wodą, ale też kompletnie zakrzaczonych brzegów, gdzie można się poczuć jak z dala od miasta, będąc de facto w jego centrum. 












Lipsk to też interesująca historia oraz multum pięknych budynków zapisanych na kartach historii.
Ciekawe wrażenie robi budowla, której obraz kłoci się z powszechnym pojmowaniem pojęć "kościół" i "nowoczesność". Trzeba wspomnieć, że w Lipsku kościół był mocno związany z uniwersytetem. Uniwersytet Lipski jest drugą najstarszą placówką naukową w Niemczech, powstał w 1409 roku przy kościele Św. Pawła. Studiował tu Friedriech Nietsche, Johann Wolfgang Goethe i Angela Merkel. Ponieważ obraz kościoła związanego z uniwersytetem nie pasował do wizji świata socjalistycznego, w 1968 roku władze NRD kazały wysadzić budynki w powietrze. Obecny, zbudowany w dużej mierze ze szkła, budynek Uniwersytetu z nowym Kościołem Św. Pawła nawiązuje do poprzedniego, historycznego obiektu, jest jednak bardzo nowoczesny. Budowle zawierającą aule uniwersyteckie i sale modlitewne oddano do użytku w 2017 roku. 

Idąc ulicami miasta można się natknąć na punkty związane z wieloma sławnymi mieszkańcami Lipska. Ślad swój odcisnął na pewno Goethe. W jednym z popularnych pasaży znajduje się winiarnia, w której autor umieścił kilka scen z dzieła swojego życia: "Fausta". Wejście do baru zdobią postacie z jego utworu. 





Pomnik Goethego. Musiałam mu się pokłonić. Jego "Cierpienia Młodego Wertera" razem z "Panią Bovary" Flauberta robiły mój osobisty okres romantyzmu...

Lipsk to miasto muzyki. Z kościołem świętego Tomasza związany jest chyba najsłynniejszy chór chłopięcy na świecie, grupa nazywana  słowikami Bacha, działająca od 1212 roku. Jan Sebastian Bach sprawował muzyczną pieczę nad chórem oraz dwoma najważniejszymi kościołami Lipska od roku 1723 do swojej śmierci w 1750. Był to pobożny człowiek, który co tydzień komponował nową pieśń religijną. W kościele świętego Tomasza zlokalizowany jest grobowiec Bacha, a przed kościołem stoi jego pomnik. Bach trzyma w ręku plik kartek z nutami, którymi dyrygował; ma rozpiętą kamizelkę, gdyż za nią chował swoje nierozłączne nuty. Dopiero po jego śmierci Mendelssohn (również związany  z Lipskiem) spopularyzował batutę - pałeczkę, którą posługują się współcześni dyrygenci. Również Mendessohn ocalił Bacha od zapomnienia, gdyż za życia nie zyskał on takiej popularności jak po śmierci. 


Kolejnym znanym człowiekiem związanym z miastem Lipsk, a szczególnie z jego kościołami, jest Marcin Luter - mnich, teolog i kaznodzieja. Żył ponad 200 lat przed Bachem. Luter ogromnie zmienił niemieckie chrześcijaństwo. Sprzeciwiał się kupowanym odpustów, nie uznawał nieomylności papieża, konieczności spowiedzi, uważał celibat za bzdurę... Sam ostatecznie został mężem... zakonnicy! Mieli 6 dzieci. Po Reformacji zapoczątkowanej przez Lutra w Niemczech jest mniej więcej tyle samo katolików co luteranów. Jest tam obecnie już także bardzo dużo muzułmanów...

Żeby zakończyć temat kościołów Lipska wspomnę jeszcze o kościele świętego Mikołaja. To jeden w kościołów, którymi opiekował się Bach. Natomiast w nowszej historii, w historii XX wieku, odegrał rolę także mało znaną. Historię o której mieszkańcy i włodarze Lipska chcą przypominać i ocalić od zapomnienia. To w kościele Świętego Mikołaja odbywały się w 1989 roku co poniedziałkowe msze o wolność. To kościół świętego Mikołaja był miejscem przyjaznym ludziom, którzy chcieli doprowadzić do wolności i połączenia NRD z RFN. To pewna poniedziałkowa msza, 9 października 1989 roku, zakończyła się 70-tysięczną demonstracją przeciwko reżimowi. Wskutek rozpoczętej w ten sposób Pokojowej Rewolucji, miesiąc później, 9 listopada, runął Mur Berliński. 


Kościół Świętego Mikołaja i pomnik z palmą, który przypomina rolę tego kościoła ewangelickiego w walce opozycyjnej. 



A kto słyszał o Bitwie Pod Lipskiem? Ja wcześniej - w ogóle... Ale ze względu na fenomenalny pomnik postawiony na cześć tego wydarzenia - od razu się dokształciłam. Na polach pod Lipskiem miała miejsce 16-19 października 1813 roku największa klęska Napoleona, i zarazem największa bitwa przed I wojną światową. Na polach pod Lipskiem, w tej Bitwie Narodów, śmierć poniosło 130 tys. żołnierzy. Jest to najbardziej krwawy bilans w historii. Bitwa zakończyła francuską dominację na ziemiach niemieckich i włoskich. W bitwie brali udział także Polacy. Walcząc po stronie Napoleona, pokładali w nim nadzieję na pomoc w uzyskaniu niepodległości, po trzech zaborach. To w Wielkiej Bitwie Narodów pod Lipskiem  śmierć poniósł jeden z naszych bohaterów narodowych, Książe Józef Poniatowski. Życie stracił trochę głupio i niepotrzebnie. Gdy wojska francuskie zrozumiawszy swoją beznadziejną pozycję zaczęły uciekać na zachód miały do pokonania rzekę Białą Elsterę. Po przejściu większości uciekającego wojska, jakiś pijany francuski saper, obawiając się pogoni przed zbliżającymi się Rosjanami - pośpiesznie wysadził most, niszcząc jedyną drogę ucieczki dla około 15 tysięcy żołnierzy walczących po stronie Napoleona, w tym dla 2 tysięcy Polaków. Większość odciętych wojsk francuskich i polskich poddała się przeciwnikom, książę Józef Poniatowski zginął próbując pokonać rzekę konno wpław. Kilkukrotnie ranny podczas bitwy, został ostatecznie dosięgnięty kulą sprzymierzeńców. Jakiś francuski żołnierz pomylił idących z Poniatowskim "Krakusów" podobnych do kozaków z Rosjanami i otworzył do grupy ogień... W Lipsku na placu Poniatowskiego, obok mostu Poniatowskiego, znajduje się pomnik, na którym napisano, że ten wódz wojsk polskich zginął w wodach Elstery. 
Pomnik Bitwy Narodów w Lipsku to najwyższa budowla pomnikowa w Europie, ma 91m. Robi wrażenie zarówno z daleka, widoczna ponad Lipskiem, jak też z bliska, gdy spaceruje się po przylegającym terenie. Warto wejść do środka, dostać się na szczyt i obejrzeć panoramę miasta. W środku kilka pięter z fenomenalnymi rzeźbami i zdobieniami. Na drugim poziomie salka kinowa z wyświetlanym filmem o bitwie i budowie pomnika. 500 schodów i winda do pewnej wysokości. Powodzenia w znalezieniu wejścia na poziom figur- olbrzymów. Kilka razy przeleciałam schody z różnych klatek oraz maltretowałam windę, by się tam jakoś dostać... niezła zagadka, hihi








O  Lipsku można by jeszcze dużo napisać. Lipsk to miasto handlu, nauki, przemysłu lekkiego, muzyki. Lipsk to zielone miasto pełne ścieżek do spacerów, raj dla rowerzystów i niezła gratka dla kajakarzy. Do tego zbiorniki wodne, kąpieliska tuż za miastem. Lipsk to super zachowane XIX i XX wieczne kamienice, pasaże handlowe, sklepy dobrych marek odzieżowych. Ujmujące arterie, jak np nie wspomniana przeze mnie ulica Kar-Li. Knajpki meksykańskie, wietnamskie, tajskie, gruzińskie. 
W Lipsku można odwiedzić przynajmniej dwa miejsca z wystawami na zasadzie - obraz, dźwięk, 'jesteś w środku wydarzeń'. Pierwszym takim miejscem jest PAnometer - podobno największa na świecie panorama, w dawnym zbiorniku gazowym. Na 32m ścianach przedstawiane są tu obrazy, natomiast widz czuje się jakby był w środku akcji. Wystawy zmieniają się okresowo - była tu np amazońska dżungla a aktualnie można się przenieść na ulice Nowego Jorku pamiętnego dnia 11 września 2009 roku. Drugie takie miejsce to Kunstkraftwerk, gdzie w dawnej hali fabrycznej wyświetlana jest obecnie twórczość Gustava Klima - austriackiego malarza secesyjnego. Widz siedzi na podłodze, a wokół niego na ścianach, a także na tejże podłodze, wyświetlane są różnorakie obrazy i sceny, zaś wszystkie powierzchnie pomieszczenia drżą od dźwięku. 
Lipsk totalnie zwalił mnie z nóg. Jeżeli miałabym polecić komuś miejscówkę na fajowy 2-4 dniowy city break z Polski to z czystym sercem wymienię to właśnie niemieckie miasto, leżące niewiele ponad 200 km od granicy Polski.  








Komentarze