CZY TA TAJKA NOSI JAJKA?

(TAJLANDIA, KAMBODŻA cz.2)

Największy burdel świata. Do tego pełen lady boyów (prawdziwa pułapka dla napitego samotnego faceta... ;) Właśnie tu jesteśmy. Tak jest nazywana Pattaya. To miejsce nie kusiło nas i nie ciekawiło (mówię przynajmniej w imieniu żeńskiej części naszego grona ;) ) i gdybyśmy nie lądowali właśnie tutaj, to byśmy tu nawet nie zajrzeli. Ale tak się trafiło przy wyławianiu lotniczych okazji cenowych i oto jesteśmy. Z lotniska  wyszliśmy na autostop do miasta- skończyło się w spossób nieoczekiwany...
Aby było porównanie - na Walking Street wyszliśmy najpierw za dnia. O zmierzchu wszystko wyglądało już zupełnie inaczej. Jedna wielka impreza. Wątek tytułowy rozwinę jak wrócę. U nas już jest mocno  po północy, a my z deficytem snu po locie - spać, wstać wyspanym, jutro po check-oucie z hostelu dotrzeć na pociąg do Babgkoku...

Komentarze